niedziela, 28 grudnia 2014

01. Nieoczekiwane pożądania


Rose


- Co ci strzeliło do łba? – zapytała ze złością Lauren, ściągając swoje czarne pończochy. Nie byłam w stanie na nią patrzeć, więc sama pozbywając się seksownej bielizny, wzrok utkwiłam w posiniaczonych nogach. – Halo, ziemia do Rose, – Brunetka pomachała mi ręką przed twarzą. – nie uciekniesz od odpowiedzi. Będę cię dręczyć dopóki nie powiesz, czemu na to pozwoliłaś. – operowała stanowczym, nie podobnym do siebie tonem. Przerażało mnie jej zawzięcie.
 - Nie wiem… czułam, że on jest wyjątkowy. – szepnęłam cicho w odpowiedzi, zakładając na siebie koszulkę na ramiączka.
 - Jaki był? – dopytała złośliwie, otwierając szeroko oczy. Rzuciła wściekle trzymany w ręku biustonosz na blat toaletki aż podskoczyłam. – Zachowałaś się nieodpowiedzialnie! Jesteśmy tancerkami w klubie nocnym, TYLKO tancerkami, a nie jakimiś pieprzonymi szmatami dającymi dupy za pieniądze! – krzyczała, stojąc nade mną z rozwścieczoną miną. – Był wyjątkowo?! – prychnęła. – Nazwał się kurwą z jakieś osiem razy, myślałaś, że tego nie słychać? – Wymachiwała chaotycznie rękami, a ja uciekłam wzrokiem od jej wrogiego wyrazu twarzy, starałam się nie płakać, ale wiem, że ona widziała moje zaszklone oczy, dlatego zdeterminowanie zaciskała zęby by nie zacząć mi współczuć. Gdyby zaczęła - przestałaby być wściekła, a wcale tego nie chciała, pragnęła być na mnie zła by mnie ukarać.  – Mam nadzieje, że dał Ci chociaż dużo forsy za ten seks albo, że był wyjątkowo dobry. Jesteś żałosna, Rose, nie wiem jak to zrobisz, ale nie chcę cię już dziś widzieć, więc lepiej wróć późno do domu, a o maratonie filmowym zapomnij. – Zebrała swoje ciuchy ze stolika, odwróciła się na pięcie i nie patrząc na mnie opuściła garderobę, zostawiając mnie samą z jeszcze większym poczuciem wstydu.


*3 godziny wcześniej*

 - Dziewczyny, do mnie! – Zaklaskał w dłonie jeden z menadżerów, po czym pięć dziewczyn zebrało się w grupkę. – Dziś tańczycie w loży VIP, więc musicie się postarać. Facet ma urodziny, przyprowadza ze sobą czterech kolegów, każdego z nich macie zabawić, pokazać najerotyczniejszy taniec pod słońcem! – Ekscytował się jakby on sam miał zaraz dla nich zatańczyć (tak dla jasności, Gerard jest gejem, więc nie dziwmy się jego szaleńczym, tanecznym zapędom). – Lauren – Wskazał palcem na moją brązowooką przyjaciółkę. – Wychodzisz pierwsza, masz dwie minuty na główniej scenie, po czym schodzisz i zajmujesz się solenizantem. – Dziewczyna uśmiechnęła się na znak zrozumienia i poprawiła ramiączko bielizny. – Reszta z was pojawia się w pomieszczeniu gdy Lauren jest już na schodach, tak aby odciągnąć uwagę reszty mężczyzn od niej. Każdy z nich ma być szczęśliwy po wyjściu stąd. Nie musicie zgadzać się na seks, ale pamiętajcie, że to dodatkowe pieniądze no i przyjemność. – Puścił nam oczko, ale zaśmiała się tylko wysoka blondynka, reszta wraz ze mną tylko nieznacznie uniosła kąciki ust. – Bawcie się dobrze i pamiętajcie, że to WY macie być w centrum uwagi! – Znów klasną w dłonie i opuścił garderobie by dać nam ostatnie minuty na przygotowanie.
 - Lau, – Szturchnęłam przyjaciółkę w ramię. – bądź grzeczna. – Uśmiechnęłam się do niej, a ona dała mi klapsa w pupę i kusząco powędrowała do wejścia na loże VIP.
 - Ja zawsze jestem grzeczna! – wykrzyknęła radośnie, poprawiła dumnie jędrne piersi i przeszła przez krwistoczerwoną kotarę z najseksowniejszym uśmiechem na świecie.
 Nie wiedziałam, co mnie czeka po przejściu do pomieszczenia. Loża była zwykle wynajmowana przez bogatych starych biznesmenów, więc nastawiałam się jak zwykle na mocno spoconego spaślaka lub w lepszej opcji jakiegoś chudzielca, na którym będę bała się usiać w obawie o jego chude nogi. Nie muszę chyba mówić, jakie szczęście ogarnęło mnie na widok młodych twarzy. Pięciu facetów było mniej więcej w moim wieku, każdy z nich wiernie przyglądał się Lauren, która pozbyła się już skórzanej kamizelki i szpilek. Każdy z nich siedział w odległości półtora metra od drugiego, na wygodnych, drewnianych krzesłach ze skórzanym obiciem. Nam – tancerką, bardzo to pomagała, gdyż nie obijałyśmy się o siebie ani nie dekoncentrowałyśmy się na swoich partnerach. To zabawne jak w średniej wielkości pokoju, który dzielisz z dziesiątką (wliczając dwie seksowne kelnereczki będzie dwunastoma), możesz poczuć się całkowicie wolny i widzieć tylko jedną osobę.
Gdy więc Lauren dumnie kroczyła ku solenizantowi – wysokiemu, brunetowi z kręconymi włosami i powalającym uśmiechem, ja dotarłam do blond przyjaciela, który był wyraźnie zdezorientowany.  
- Jestem Nina i sprawię, że będziesz się bawił fantastycznie.- szepnęłam mu do ucha, stojąc nad jego krzesłem. Okrążyłam go kilkakrotnie, pozbywając się własnej przy dużej, prześwitującej bluzki. Stanęłam przed nim tyłem, kołysząc delikatnie biodrami w rytm muzyki. Czułam na sobie jego wzrok – jak poznaje moje ciało od samej szyi, na którą opadają falą brązowe włosy, przez niewielkie wcięcie w talii, zgrabną pupę, aż do całkiem nagich nóg. Odwróciłam się do niego twarzą dość nieoczekiwanie, przyłapując go na wpatrywaniu się w moje pośladki, co lekko zbiło go z tropu. Uśmiechnęłam się tylko zadziornie, bawiąc się koronką częścią obcisłych szortów, tak by mógł spojrzeć na mój niewielki tatuaż tuż pod kością biodrową. Widziałam w jego świecących oczach, że podoba mu się to co robię. Kusząco powędrowałam dłońmi w górę, zsuwając ze swoich chudych ramion ramiączka od stanika. Odpięłam je i rzuciłam w kąt, kołysząc się coraz intensywniej. Zarzuciłam jeszcze włosy na lewy bok, po czym usiadłam na niego okrakiem. Pocierałam udami o jego uda w rytm zmysłowej muzyki, czując wypukłość w spodniami chłopaka. Jego zimne dłonie z lekkim opóźnieniem pojawiły się na moich biodrach i czułam, że lekko drżą przy każdym moim ruchu. Odważnie błądziłam rękoma po jego plecach, co jakiś czas zatapiając palce w jego blond włosy. Pachniał mydłem, cytryną i wódką i miał w sobie coś niesamowicie fascynującego, tak fascynującego, że gdy nagle zapytał mnie czy moglibyśmy pójść gdzieś indziej bez namysłu wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do innego pokoju, gdzie stało jedno wielkie łóżko, na które opadliśmy, pogrążeniu w gorącym pocałunku, pełni pożądania, zaraz po tym gdy drzwi za nami się zamknęły.

- To się nie wydarzyło!  - krzyknął, zbierając swoje rzeczy z podłogi. Widziałam, że jest wściekły, rozpalony i pogrążony w zdezorientowaniu. To wszystko zdarzyło się za szybko, nie wiem co sprawiło, że tak go… pragnęłam. Bo pragnęłam go od momentu gdy przy wejściu obdarzył mnie swoim delikatnym uśmiechem. Wydawał się taki ciepły. Chciałam roztopić się w jego cieple.
 - Spokojnie, takie jest moje zadanie. – odpowiedziałam spokojnie, poprawiając niesforne włosy. On w zamian zatrzymał na mnie wzrok i wytrzeszczył oczy,  zapinając rozporek jeansów. Widziałam, że nie panuje nad sobą, jego dłonie trzęsły się, nie był w stanie nawet zapiąć guzika. 
 - Jesteś pieprznięta! Nie masz szacunku do siebie! Jak możesz się tak zachowywać?! Czujesz się z siebie dumna?! – krzyczał w moją stronę, a ja mogłam jedynie słuchać tych kłamliwych oszczerstw. – Jesteś bezwartościową szmatą! Rozumiesz?! Kurwą, szmatą, suką, jesteś NIKIM! – wykrzyczał po raz ostatni, rzucając w moją  stronę stu funtowy banknot. Nagle rozległo się pukanie i do pokoju wszedł barczysty mężczyzna w ciemnym ubraniu.
 - Rose, wszystko w porządku? – zapytał, używając mojego prawdziwego imienia, ale patrząc władczym spojrzeniem na blondyna.
 - Tak, on już wychodzi. – Schowałam pieniądze za stanik, posyłając seksowny uśmiech ochroniarzowi. Nie mogłam wypaść z roli, pod żadnym pozorem. – Proszę, pokaż mu wyjście dla gości. – dodałam i wstając z łóżka, pierwsza minęła mężczyzn, po czym znikłam w długim, ciemnym korytarzu czując jak moje policzki płoną z zażenowania i wstydu, zanim jednak trafiłam do garderoby usłyszała jeszcze krótkie jesteś kurwą i stanowczy głos ochroniarza, że to już koniec zabawy. 
Jeszcze przez kilka minut nie wiedziałam, co się dzieje, stanęłam przy ścianie i po prostu zsunęłam się po niej na ziemie. Nigdy, NIGDY nie uprawiałam seksu z klientami. To nie był burdel tylko ceniony klub nocny, a ja byłam tylko zwykłą tancerką. Nie wierzyłam, że zniżyłam się do takiego poziomu. Nie wierzyłam, że w każdym słowie, które wypowiedział blondyn była prawda. Od dziś byłam bez wartości.  




 Od Autorki: Cieszę się, że mogę was powitać na moim nowym blogu. Kiedyś dużo pisałam, kilka z was może nawet czytała moje opowiadania, ale było to dobry rok temu. Teraz wróciłam z nową siłą, gotowa by przeprowadzić was przez całą historie Rose. 
Jak to pierwszy rozdziały dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i zdobędę waszą sympatie. Gorącą zapraszam was do dodawania się do obserwatorów, zaglądania do zakładek po prawej stronie jeśli tego nie zrobiliście i zostawiania w spamie linków do swoich blogów, bo z przyjemnością coś poczytam :) 
Liczę na szczere, konstruktywne komentarze, bo dają one siłę do dalszej pracy i pomagają poprawić błędy. 
To chyba tyle na początek, wracam do was już w następny weekend z nowym rozdziałem ♥

~ Całuję, Flippy
Szablon by S1K