Rose
- Co ci strzeliło do łba? –
zapytała ze złością Lauren, ściągając swoje czarne pończochy. Nie byłam w
stanie na nią patrzeć, więc sama pozbywając się seksownej bielizny, wzrok
utkwiłam w posiniaczonych nogach. – Halo, ziemia do Rose, – Brunetka pomachała
mi ręką przed twarzą. – nie uciekniesz od odpowiedzi. Będę cię dręczyć dopóki
nie powiesz, czemu na to pozwoliłaś. – operowała stanowczym, nie podobnym do
siebie tonem. Przerażało mnie jej zawzięcie.
- Nie wiem…
czułam, że on jest wyjątkowy. – szepnęłam cicho w odpowiedzi, zakładając na
siebie koszulkę na ramiączka.
- Jaki był? – dopytała
złośliwie, otwierając szeroko oczy. Rzuciła wściekle trzymany w ręku biustonosz
na blat toaletki aż podskoczyłam. – Zachowałaś się nieodpowiedzialnie! Jesteśmy
tancerkami w klubie nocnym, TYLKO tancerkami, a nie jakimiś pieprzonymi
szmatami dającymi dupy za pieniądze! – krzyczała, stojąc nade mną z
rozwścieczoną miną. – Był wyjątkowo?! – prychnęła. – Nazwał się kurwą z jakieś osiem razy, myślałaś, że
tego nie słychać? – Wymachiwała chaotycznie rękami, a ja uciekłam wzrokiem od
jej wrogiego wyrazu twarzy, starałam się nie płakać, ale wiem, że ona widziała
moje zaszklone oczy, dlatego zdeterminowanie zaciskała zęby by nie zacząć mi
współczuć. Gdyby zaczęła - przestałaby być wściekła, a wcale tego nie chciała,
pragnęła być na mnie zła by mnie ukarać.
– Mam nadzieje, że dał Ci chociaż dużo forsy za ten seks albo, że był
wyjątkowo dobry. Jesteś żałosna, Rose, nie wiem jak to zrobisz, ale nie chcę
cię już dziś widzieć, więc lepiej wróć późno do domu, a o maratonie filmowym
zapomnij. – Zebrała swoje ciuchy ze stolika, odwróciła się na pięcie i nie
patrząc na mnie opuściła garderobę, zostawiając mnie samą z jeszcze większym
poczuciem wstydu.
*3 godziny
wcześniej*
- Dziewczyny, do mnie! –
Zaklaskał w dłonie jeden z menadżerów, po czym pięć dziewczyn zebrało się w
grupkę. – Dziś tańczycie w loży VIP, więc musicie się postarać. Facet ma
urodziny, przyprowadza ze sobą czterech kolegów, każdego z nich macie zabawić,
pokazać najerotyczniejszy taniec pod słońcem! – Ekscytował się jakby on sam
miał zaraz dla nich zatańczyć (tak dla jasności, Gerard jest gejem, więc nie
dziwmy się jego szaleńczym, tanecznym zapędom). – Lauren – Wskazał palcem na
moją brązowooką przyjaciółkę. – Wychodzisz pierwsza, masz dwie minuty na
główniej scenie, po czym schodzisz i zajmujesz się solenizantem. – Dziewczyna
uśmiechnęła się na znak zrozumienia i poprawiła ramiączko bielizny. – Reszta z
was pojawia się w pomieszczeniu gdy Lauren jest już na schodach, tak aby
odciągnąć uwagę reszty mężczyzn od niej. Każdy z nich ma być szczęśliwy po
wyjściu stąd. Nie musicie zgadzać się na seks, ale pamiętajcie, że to dodatkowe
pieniądze no i przyjemność. – Puścił nam oczko, ale zaśmiała się tylko wysoka
blondynka, reszta wraz ze mną tylko nieznacznie uniosła kąciki ust. – Bawcie
się dobrze i pamiętajcie, że to WY macie być w centrum uwagi! – Znów klasną w
dłonie i opuścił garderobie by dać nam ostatnie minuty na przygotowanie.
- Lau, – Szturchnęłam
przyjaciółkę w ramię. – bądź grzeczna. – Uśmiechnęłam się do niej, a ona dała
mi klapsa w pupę i kusząco powędrowała do wejścia na loże VIP.
- Ja zawsze jestem
grzeczna! – wykrzyknęła radośnie, poprawiła dumnie jędrne piersi i przeszła
przez krwistoczerwoną kotarę z najseksowniejszym uśmiechem na świecie.
Nie wiedziałam, co mnie czeka po przejściu do
pomieszczenia. Loża była zwykle wynajmowana przez bogatych starych biznesmenów,
więc nastawiałam się jak zwykle na mocno spoconego spaślaka lub w lepszej opcji
jakiegoś chudzielca, na którym będę bała się usiać w obawie o jego chude nogi.
Nie muszę chyba mówić, jakie szczęście ogarnęło mnie na widok młodych twarzy.
Pięciu facetów było mniej więcej w moim wieku, każdy z nich wiernie przyglądał
się Lauren, która pozbyła się już skórzanej kamizelki i szpilek. Każdy z nich
siedział w odległości półtora metra od drugiego, na wygodnych, drewnianych
krzesłach ze skórzanym obiciem. Nam – tancerką, bardzo to pomagała, gdyż nie obijałyśmy się o siebie ani nie dekoncentrowałyśmy się na swoich partnerach. To
zabawne jak w średniej wielkości pokoju, który dzielisz z dziesiątką (wliczając
dwie seksowne kelnereczki będzie dwunastoma), możesz poczuć się całkowicie
wolny i widzieć tylko jedną osobę.
Gdy więc Lauren dumnie kroczyła
ku solenizantowi – wysokiemu, brunetowi z kręconymi włosami i powalającym
uśmiechem, ja dotarłam do blond przyjaciela, który był wyraźnie
zdezorientowany.
- Jestem Nina i sprawię, że będziesz się bawił fantastycznie.-
szepnęłam mu do ucha, stojąc nad jego krzesłem. Okrążyłam go kilkakrotnie,
pozbywając się własnej przy dużej, prześwitującej bluzki. Stanęłam przed nim tyłem,
kołysząc delikatnie biodrami w rytm muzyki. Czułam na sobie jego wzrok – jak
poznaje moje ciało od samej szyi, na którą opadają falą brązowe włosy, przez niewielkie
wcięcie w talii, zgrabną pupę, aż do całkiem nagich nóg. Odwróciłam się do
niego twarzą dość nieoczekiwanie, przyłapując go na wpatrywaniu się w moje
pośladki, co lekko zbiło go z tropu. Uśmiechnęłam się tylko zadziornie, bawiąc
się koronką częścią obcisłych szortów, tak by mógł spojrzeć na mój niewielki
tatuaż tuż pod kością biodrową. Widziałam w jego świecących oczach, że podoba
mu się to co robię. Kusząco powędrowałam dłońmi w górę, zsuwając ze swoich
chudych ramion ramiączka od stanika. Odpięłam je i rzuciłam w kąt, kołysząc się
coraz intensywniej. Zarzuciłam jeszcze włosy na lewy bok, po czym usiadłam na
niego okrakiem. Pocierałam udami o jego uda w rytm zmysłowej muzyki, czując
wypukłość w spodniami chłopaka. Jego zimne dłonie z lekkim opóźnieniem pojawiły się na
moich biodrach i czułam, że lekko drżą przy każdym moim ruchu. Odważnie
błądziłam rękoma po jego plecach, co jakiś czas zatapiając palce w jego blond
włosy. Pachniał mydłem, cytryną i wódką i miał w sobie coś niesamowicie
fascynującego, tak fascynującego, że gdy nagle zapytał mnie czy moglibyśmy
pójść gdzieś indziej bez namysłu
wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do innego pokoju, gdzie stało jedno wielkie łóżko,
na które opadliśmy, pogrążeniu w gorącym pocałunku, pełni pożądania, zaraz po tym
gdy drzwi za nami się zamknęły.
- To się nie wydarzyło! - krzyknął, zbierając swoje rzeczy z podłogi.
Widziałam, że jest wściekły, rozpalony i pogrążony w zdezorientowaniu. To
wszystko zdarzyło się za szybko, nie wiem co sprawiło, że tak go… pragnęłam. Bo
pragnęłam go od momentu gdy przy wejściu obdarzył mnie swoim delikatnym
uśmiechem. Wydawał się taki ciepły. Chciałam roztopić się w jego cieple.
- Spokojnie, takie
jest moje zadanie. – odpowiedziałam spokojnie, poprawiając niesforne włosy. On
w zamian zatrzymał na mnie wzrok i wytrzeszczył oczy, zapinając rozporek jeansów. Widziałam, że nie
panuje nad sobą, jego dłonie trzęsły się, nie był w stanie nawet zapiąć
guzika.
- Jesteś
pieprznięta! Nie masz szacunku do siebie! Jak możesz się tak zachowywać?!
Czujesz się z siebie dumna?! – krzyczał w moją stronę, a ja mogłam jedynie
słuchać tych kłamliwych oszczerstw. – Jesteś bezwartościową szmatą! Rozumiesz?!
Kurwą, szmatą, suką, jesteś NIKIM! – wykrzyczał po raz ostatni, rzucając w moją
stronę stu funtowy banknot. Nagle
rozległo się pukanie i do pokoju wszedł barczysty mężczyzna w ciemnym ubraniu.
- Rose, wszystko w porządku? –
zapytał, używając mojego prawdziwego imienia, ale patrząc władczym spojrzeniem
na blondyna.
- Tak, on już wychodzi.
– Schowałam pieniądze za stanik, posyłając seksowny uśmiech ochroniarzowi. Nie
mogłam wypaść z roli, pod żadnym pozorem. – Proszę, pokaż mu wyjście dla gości.
– dodałam i wstając z łóżka, pierwsza minęła mężczyzn, po czym znikłam w
długim, ciemnym korytarzu czując jak moje policzki płoną z zażenowania i wstydu,
zanim jednak trafiłam do garderoby usłyszała jeszcze krótkie jesteś kurwą i stanowczy głos
ochroniarza, że to już koniec zabawy.
Jeszcze przez kilka minut nie wiedziałam, co się dzieje, stanęłam
przy ścianie i po prostu zsunęłam się po niej na ziemie. Nigdy, NIGDY nie
uprawiałam seksu z klientami. To nie był burdel tylko ceniony klub nocny, a ja
byłam tylko zwykłą tancerką. Nie wierzyłam, że zniżyłam się do takiego poziomu.
Nie wierzyłam, że w każdym słowie, które wypowiedział blondyn była prawda. Od
dziś byłam bez wartości.
Od Autorki: Cieszę się, że mogę was powitać na moim nowym blogu. Kiedyś dużo pisałam, kilka z was może nawet czytała moje opowiadania, ale było to dobry rok temu. Teraz wróciłam z nową siłą, gotowa by przeprowadzić was przez całą historie Rose.
Jak to pierwszy rozdziały dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i zdobędę waszą sympatie. Gorącą zapraszam was do dodawania się do obserwatorów, zaglądania do zakładek po prawej stronie jeśli tego nie zrobiliście i zostawiania w spamie linków do swoich blogów, bo z przyjemnością coś poczytam :)
Liczę na szczere, konstruktywne komentarze, bo dają one siłę do dalszej pracy i pomagają poprawić błędy.
To chyba tyle na początek, wracam do was już w następny weekend z nowym rozdziałem ♥
~ Całuję, Flippy